Tosia od roku przebywała na zagraconym podwórzu. Była psiakiem jednym z wielu w tym miejscu. Ochłapy jedzenia, deszcz spływający po ciele, ciepło od innego psa, kiedy wcisnęła się do budy uciekając przed chłodem i samotnością.. Sparaliżowana strachem, spoglądała nieśmiało na przejeżdżające samochody i zdziwione spojrzenia przechodniów, bo jak, aż tyle psiaków zgrupowanych razem i niemal bez właściciela?... Tosieńka nigdy nie zaznała możliwości bycia wewnątrz domu, nie była głaskana, nikt się o nią nie troszczył. Jedynym jej widokiem był ten, kiedy spoglądała na uwiązanych towarzyszy psiej niedoli, zawodzących w rozpaczy psiego niewolnictwa... Jedynym dźwiękiem tak znajomym, że aż normującym rytm jej dnia, był brzęk żelaznego łańcucha.... Kiedy udało się Tosię odebrać, okazuje się, że nie ma dla niej żadnego lokum. Stanęliśmy przed ścianą, gdyż umieszczenie jej w tymczasowym kojcu nie wchodzi w rachubę. Tosia jest tak chudziutka, że z łatwością przemknie przez zabezpieczenie. Sprawa jest bardzo pilna!! NA już potrzebujemy domu, który okaże cierpliwość w związku z jej lękliwością. Tosia musi być systematycznie uczona życia na nowo. Z miłością, opanowaniem, w otoczeniu przyjaznych ludzi... Obowiązuje umowa adopcyjna.