Zgłoszenie o psie rasy husky

Interwencje

Magdalena Badura

Centrum miasta, spokojna ulica i piękne, wiosenne niemal już słońce. Otrzymujemy zgłoszenie o psie rasy husky, który przebywa na jednej z posesji, a z jego oka wydobywa się krwawiąca maź zbita w ogromny guz. Nie zastajemy nikogo, próbujemy dopytać się sąsiadów o właścicieli, nikt jednak nie otwiera przed nami drzwi. Wezwanej na miejsce policji udaje się ustalić personalia "opiekuna", który ma przyjechać na miejsce i mamy nadzieję ,porozmawiać o stanie zdrowia psa  .Psa, który cierpi, psa, który ma zakrwawione łapy i poleguje na betonie.Emocje są skrajne, od ogromnego smutku, bezsilności, rozgoryczenia, po narastającą złość, z powodu nie dostrzegania przez pana bólu swojego psa, pokonywanego każdego dnia przez nowotwór oka.Ponoć nie cierpi, ponoć był weterynarz, który dał mu leki przeciwbólowe, nie zabezpieczając rany przed brudem.Właściciel nie posiada dokumentacji wskazującej na leczenie ,przekazując numer do osoby najbardziej kompetentnej w temacie czyli lekarza.Ten przyznaje,że psa widział parę miesięcy wcześniej, i dopiero w piątek przed naszą interwencją.Czyli psina skazana jest na kompletną znieczulicę opiekuna oraz brak profesjonalizmu ze strony weterynarza.
Po spokojnej rozmowie z włascicielem , kolejne rozmowy telefoniczne, zmierzające do przekonania go, aby skonsultował stan zdrowia psa z kolejną lecznicą, kończą się aroganckim nazwaniem nas ludźmi z ulicy, którzy dla Pana są nikim istotnym i dokumentacji nie ma obowiązku przedłożyć do weryfikacjI. Podobnież próba dialogu, a raczej nasz monolog kierowany do weterynarza, kwitującego nasze pytania lakonicznym-"Nie rozumiem", spełza na pozbawionym mocy niczym...
W dniu dzisiejszym właściciel informuje,że przewiezie psa na badania do lecznicy, a my cały dzień czekamy na jakąkolwiek wiadomość o psie.Zależy nam tylko i wyłącznie na tym, aby w sposób profesjonalny i rzetelny wystawiono opinie o jego chorobie i zdecydowano o dalszym postępowaniu.Pies cierpi, to już wiemy z miejsca interwencji jak i z opinii lekarzy, którzy się nim zajmują od rana.
Niestety po naszym telefonie do właściciela, otrzymujemy informację ,że pies nie przeżył operacji...Jesteśmy ponoć winni jego śmierci, gdyż on sam był żżyty z ukochanym huskym przez 12 lat....

Czy aby odpowiedzialny człowiek dopuszcza do takiej sytuacji, aby zwierzę pozostawało bez leczenia niemal od roku? Czy odpowiedzialny i wrażliwy człowiek doprowadza do tego, aby tak chory pies pozostał na posesji sam, skazany na czekanie?   Na gest dobra, na łaskawość, na gwałtowny rozrost komórek nowotworowych? Na co czekał husky, którego już nie ma? Czy był otoczony właściwą opieką i objęty troską, na tyle aby nie cierpiał? Czy właściciel doprawdy nie ma sobie nic do zarzucenia? Na te pytania musi odpowiedzieć sam, zanurzając się w ciszy i skupieniu, pamięci o wiernym psie, który mógł żyć.....

Nie jesteśmy ludźmi przypadkowymi, nie jesteśmy przebierańcami ani eko terrorystami, którzy napadają na niewinnych, wymuszając właściwe zachowania .Jesteśmy inspektorami, którzy współpracują z organami ścigania, jednostkami samorządowymi, tylko i wyłącznie dla dobra tych bezbronnych, niemych, bez prawa do głosu i obrony. Kierujemy się empatią, sumieniem ,dobrym sercem, ale przede wszystkim ustawą o ochronie zwierząt, która jest priorytetem, a każdy z nas ma obowiązek respektować jej przepisy....
Dzisiejszy dzień dobiega końca, ale nikt nas nie zaśnie spokojnie. Odszedł bezradny w psiej niemocy pies, pies który okrutnie cierpiał, leżąc w cichości na zimnym betonie. Samotny i skazany na człowieka ,który zawiódł..
Spij kochany i biegaj za tęczowym mostem........